Międzyrzecki Rejon Umocniony – nurkowanie w oceanie betonu, czyli o tym jak dotarłem do końca końców. Ale zacznijmy od początku. Międzyrzecki Rejon Umocniony to pasmo bunkrów (dla fanatyków: pasmo schronów bojowych umocnionego łuku Odry i Warty) i podziemnych tuneli, które już przedstawiałem tutaj: MRU, czyli Międzyrzecki Rejon Umocniony – mieli rozmach… Nie będę dziś zagłębiał się w historię powstania systemu, czy jego przeznaczenia. Nie będę również zachęcał do wycieczki w te rejony. Dziś opowiem jak to jest cudownie spełnić jedno z tych marzeń, które się uważało za niezbyt realne. Takie, które nie przedstawia zupełnie żadnej wartości, a jednak kusi i woła. Takim właśnie marzeniem było dla mnie nurkowanie w MRU.
Międzyrzecki Rejon Umocniony – nurkowanie?
Była połowa lat 90, kiedy pierwszy raz w życiu zszedłem w mrok podziemnych korytarzy. Od tej chwili jakoś mnie przyciągały, fascynowały, a jednocześnie wywoływały bezpodstawny lęk i podniecenie. Chciałem zajrzeć wszędzie i zobaczyć na własne oczy każdy zakamarek. Nie ułatwiali tego uzurpatorzy, którzy chcieli zamknąć podziemia w imię wiecznie popularnego hasła „dbania o bezpieczeństwo”. Cały ten bezsensowny spór urósł do rangi zaciężnej walki, zwanej jako Pierwsza Krajowa Wojna Kratowa. Wejścia się co chwile zmieniały, ale bunkry nadal stały niewzruszone ludzką głupotą.

W tych moich szwendaniach dotarłem jednak do miejsca, które broniło dostępu do dalszych partii. Pomimo szczerych chęci, nie było możliwe dojście dalej. I nie było to winą „walczących o bezpieczeństwo”, a krystalicznie czystej wody, która wypełniała korytarze. Bodajże w 2004 roku zakasałem jednak nogawki i zdecydowanym krokiem ruszyłem na podbój tego „nieodkrytego” odcinka. Plan dobry w teorii, nie mógł się jednak udać. Oprócz przemoczonych ciuchów i skostniałych nóg, nie osiągnąłem niczego więcej. To miejsce musiało pozostać niedostępne. Do czasu…
Nurkowanie w MRU? A dlaczego nie?
Musiały minąć 22 lata od mojej pierwszej wizyty w podziemiach, żebym mógł zobaczyć na własne oczy ten „nieodkryty” kawałek. Zupełnym przypadkiem i niezbadanymi ścieżkami życia, doszedłem do roli zawodowego nurka, a to otworzyło możliwość sięgnięcia po marzenie z listy „nierealnych”. To dopiero będzie urbex!

Spakowałem cały sprzęt, który razem z butlami okazał się jak zawsze zbyt ciężki. Nosić to na plecach to słaba atrakcja, ale po co człowiek wynalazł koło? Z wózkiem to już inna rozmowa, jednak nadal brakuje tu kogoś do ciągnięcia tego szpeju. Zaprosiłem więc mojego kolegę na wspaniałą wycieczkę obiecując kobiety, muzykę i śpiew. Zapakowani i w doskonałych humorach ruszyliśmy na podbój ciemnych, opuszczonych i mokrych tuneli. Przed zmrokiem wchodzimy do podziemi, a zimny powiew wiejący ze środka nie pozostawia złudzeń – jesteśmy w dobrym miejscu.
Zawał serca za 3…2…1…
Przemierzamy kilometry korytarzy, które co chwila stawiają przed nami jakąś przeszkodę. Rozsypany piasek utrudnia ciągnięcie obładowanego wózka, a przez płynącą wodę buty mamy przemoczone już po kilkunastu minutach. W innym miejscu rozwalona posadzka zmusza nas do przeniesienia całego wózka, za co plecy jeszcze nam podziękują.
Pokonujemy już ostatnie zakręty, gdy ciszę rozrywa mrożący krew w żyłach huk! Stajemy jak zamurowani i przez dobre kilkanaście sekund żaden z nas nie śmie się nawet poruszyć. Pierwszy szok mija i to co na początku wydawało się eksplozją bomby, zaczyna bardziej przypominać wściekły syk. Tylko skąd on może dochodzić?
🔻🔻🔻 Czytaj dalej…
Podziwiam… Mnie nurkowanie, zwłaszcza w takich miejscach (nie mówię o takim nad Rafą Koralową :D) totalnie nie kręci, wręcz mnie przeraża. Nie mam klaustrofobii, ale żadne jaskinie, żadne takie podziemia, brrrrr. Straszna sprawa.
Wystarczająco się stresowałam, jak czytałam o ratownictwie jaskiniowym czy nurkowym w książce o TOPR-ze.:D
Z drugiej strony naprawdę podziwiam. Pasja nietuzinkowa, ciekawa i wymagająca zapewne nie lada odwagi 🙂
PS: historia z baterią boska 😀 ja bym chyba już pieprznęła wszystkim, wystarczyło mi, jak raz wzięłam aparat, obiektywy, statyw i wszystko do fotografii poza… baterią do aparatu XD
Słyszałam o tych umocnieniach. Ba, nawet raz w Międzyrzeczu byłam, ale niestety nie było czasu na zwiedzanie.
Interesujące miejsce.