Słoń będzie przyjacielem dzieci.
Jakież tu jest pole do popisu! Kołyskę z małym brzdącem można powiesić na trąbie i bujanie mamy z głowy. Starszego można posadzić na słoniu i będzie sobie cały dzień jeździł. Przecież słonie po to są, aby na nich jeździć. Im starsza pociecha tym więcej możliwości. Szlaban dla gówniarza? Nic łatwiejszego. Postaw przed drzwiami 5 tonowego słonia, a z pewnością drzwi pozostaną zamknięte. Najlepsze jednak, że nasza pociecha w wieku dojrzewania może również mieć z niego niesamowity pożytek. „Hej wpadniesz dziś po lekcjach do mnie? Starzy wyjechali. Pokażę ci mojego słonia…” WIN-WIN!

Już szykujesz kasę na słonia?
Podoba ci się powyższy pomysł? Mnie nie bardzo. Niestety, coraz częściej czytam na forach pytania o słonie. Gdzie mogę pojeździć na słoniu? Gdzie znajdę wycieczki ze słoniami? Niektórzy próbują maskować swoją głupotę tłumacząc, że ja tylko chce popatrzeć. Nie będę jeździł. Brzydzę się wami. Tak szczerze. Żal mi jest tych zwierząt wielkich jak ciężarówka i bezbronnych jak mucha. Bo cóż taki słoń może zrobić? Nic. Za to TY możesz wiele. Nie płać za żadne „atrakcje” związane ze zniewolonymi zwierzętami. W Tajlandii jest przecież tyle wartych odwiedzenia miejsc i rozrywek bez udziału zwierząt. Idź nurkować. Może spotkasz wielkiego jak TIR, rekina wielorybiego. Na WOLNOŚCI.
Ile kosztuje słoń i co to dla niego oznacza?
Po południu siadam w barze Bobby Big Boy i zamawiam piwo oraz kurczaka w orzechach nerkowca. To pierwsze jest zimne i w promocji 2 za 1, a to drugie jest po prostu nieprzyzwoicie pyszne! Klientów nie ma za wielu, więc wołam właściciela. Siada obok i gadamy. Przez tydzień zdążyliśmy się już trochę zaprzyjaźnić. Bobby mieszkał przez wiele lat w stanach, więc angielski ma na przyzwoitym poziomie. Pytam go bez ogródek: ile kosztuje słoń? Patrzy na mnie, jakby nie zrozumiał. Powtarzam więc: jakbyś chciał sobie tu kupić słonia to ile musiałbyś zapłacić? Zamyśla się na chwilę, ale potwierdza, że zrozumiał moje kuriozalne pytanie. W końcu odpowiada. Cena to coś w okolicach 100 000 thb. (~ 12 tys zł).
Ciągnę więc dalej. Jakbyś tyle wydał na słonia to on musiałby na siebie zarobić? Odpowiedź mnie nie zaskakuje. Oczywiście, że musi na siebie zarobić. Ze złością opowiada mi historię z przed kilku lat jak słonie z właścicielami dreptały po ulicach żebrząc o jedzenie i pieniądze. Stan niektórych zwierząt był bardzo zły. Pytam dlaczego, skoro to źródło dochodu. Odpowiedź jest brutalnie prosta – słoń najpierw musi zarobić na właściciela, potem na siebie. W zamyśleniu przełykam zimne piwo i słucham jego dalszej opowieści. Historie ze słoniami były na tyle złe, że rząd Tajlandii uruchomił program skupu słoni! Odkupowano zwierzęta od właścicieli, aby skończyć z tą patologią.
Wyspa Koh Lanta – to jak z tym słoniem?
Na stole pojawia się drugie piwo. W końcu 2 za 1 🙂 Kończę przełykać kurczaka i myślę, że jednak nie kupię słonia. Nie przyłożę się również w inny sposób do finansowania nieszczęścia tych sympatycznych olbrzymów. Nie kupię również żadnej figurki słonia z podniesioną trąbą. Mnie więcej szczęścia nie potrzeba, niech lepiej przyniosą to szczęście samym sobie.
Polecam bardzo knajpę Bobby Big Boy – to najlepsze co może zaoferować wyspa Koh Lanta, jeśli chodzi o jedzenie. Nie mam z tego żadnych profitów, ale jeśli dacie mu zarobić to nie zbankrutuje, a ja następnym razem będę mógł dopytać go o te słonie.
Mam również wielką nadzieję, że zrozumiałeś o czym na prawdę jest ten wpis…

👁🗨 Koniecznie przeczytaj nasze porady podróżnicze:
Porady podróżnicze? Dziś to TY wyjeżdżasz z tym EBOOKiem!
Obywatelu, uwazaj z tym czytaniem pomiedzy wierszami. Kazdy jest inny, wiec kazdy przeczyta cos innego, niekoniecznie zgodnego z Twa intencja..
Podpisuję się wszystkimi kończynami, ale nie wiem czy pierwsza część wpisu wręcz nie zachęci ludzi, ktorzy nie widzą w tym nic złego do jeszcze bardziej wymyślnych pomysłów. Najgorsze, że powstaje w różnych krajach mnóstwo pseudo – miejsc „ratujących” zwierzęta, a powstałe aby wycyganiać hajs od turystów 🙁
No cóż, masz całkowitą rację…dla turystyki jednak robi się wszystko. Gdyby można było „zaprzegnąć” stado ptaków żeby turysta mógł sobie polatać, pewnie już dawno by to zrobiono…Jednak winni jesteśmy my, bo większość na myśl o przejażdżce na słoniu czy pływaniu z delfinami aż się trzęsie…cóż się dziwić…sama kiedyś byłam w tej grupie, ale teraz mam świadomość jak to wygląda naprawdę…warto sobie pooglądać w jakich warunkach żyją takie zwierzęta, jak na codzień są bite a ich psychika od najmłodszych lat „łamana”…
Wszystko jest dla ludzi. O ile robimy to świadomi naszego wpływu na otoczenie.
A w naszej „cywilizacji” lepiej? Zamiast na słonia żebrzą na dziecko. A co te biedne dzieci winne… I tak z tych pieniędzy nic nie dostaną.