Zacznijmy więc ubiegać się o wizę do USA!

  1. Zacznij od zdjęcia. Na tej stronie sprawdzisz, czy zdjęcie spełnia wymagania. Pamiętaj, że wniosek może być odrzucony przez nieodpowiednie zdjęcie!  Wiza USA zdjęcie.
    ambasada amerykanska wiza do stanow 2017 rozmowa imigracyjna
    Wiza USA – sprawdź swoje zdjęcie. | amerykańska wiza USA

     

  2. Wypełnij aplikację WIZA USA DS-160 odpowiadając uczciwie na wszystkie pytania – „czy masz zamiar popełnić przestępstwo na terenie USA?” https://ceac.state.gov/genniv/
    wiza do stanów usa ambasada DS 160 aplikacja
    Formularz | amerykańska wiza USA

     

  3. Opłać wniosek o wizę (160 $). Opłata jest za rozpatrzenie wniosku, a nie za wizę! Jeżeli wniosek zostanie odrzucony, to opłata nie zostanie zwrócona. Pamiętaj, aby wpłacić na konto konkretnego konsulatu. Jeżeli ubiegasz się o wizę np. w Bangkoku to nie płacisz na konto konsulatu w Polsce. To chyba logiczne…?
  4. Umów rozmowę z oficerem imigracyjnym.

Ale po co chcesz jechać do stanów?

Przed godziną ósmą rano jestem już pod konsulatem. Pierwsza kontrola, czy jestem na liście „gości”. Następnie wszystko co mam zostaje w depozycie. Jedynie paszport, wniosek oraz portfel mogę ze sobą zabrać. Wykrywacz metali oraz kontrola osobista. Gorzej niż na lotnisku… Z plakietką gościa czekam na swoją kolej. Pierwsze okienko i sprawdzenie dokumentów oraz wydanie numeru przewozowego przesyłki. Nie ma możliwości odebrania paszportu w konsulacie, wszystkie dokumenty są wysyłane pocztą. Drugie okienko i ponowne sprawdzenie dokumentów. Tym razem pani kwestionuje moje zdjęcie! Nie jestem na nim podobny do siebie… Na całe szczęście na terenie ambasady można zrobić zdjęcia za skromną opłatą 150 baht (~16 zł).

Trzecie okienko to już najprawdziwszy amerykański obywatel w roli oficera imigracyjnego. To właśnie ten moment zadecyduje, czy będę mógł wjechać na teren Stanów Zjednoczonych Ameryki. Krótkie kurtuazyjne przywitanie i zaczyna się kanonada pytań. Gdzie jadę? A po co? I z kim? W pewnym momencie kartkując mój paszport, zatrzymuje się na starej wizie do Rosji. Patrzy na mnie, ponownie na paszport po czym rzuca krótkie: „proszę chwilę poczekać” i wychodzi. Chyba jednak nie polecę… Zastanawiam się czy uda się odsprzedać mój, już opłacony bilet lotniczy, gdy wraca i kontynuuje ostrzał pytaniami. To leci pan z partnerką? A czy ona ma już wizę? Ma. A to proszę jej imię, nazwisko i datę urodzenia. Dobrze. Od kiedy się znacie? Kiedy i ile razy była w USA? Dokąd leciała?

Wiza USA to pytania, pytania, pytania….

Pytań nie ma końca, a ja czuję jak ścieżka potu znaczy malowniczy szlak na mojej koszuli. Kątem oka widzę, że w okienkach obok wszyscy odchodzą uśmiechnięci po kilku minutach, podczas gdy moje przesłuchanie nadal trwa. Gdzie pan chce pojechać w USA? Czy ma pan znajomych amerykanów? Kto może potwierdzić pana tożsamość? Co pan robi w Tajlandii? Ile pan zarabia? Gdzie pracuje? Co będzie robił po powrocie z USA? W jakim hotelu się zatrzymacie? Kilkakrotnie powtarza pytania, chyba aby przyłapać mnie na kłamstwie. Staram się być wyluzowany, ale jednak denerwuję się jak podczas pierwszej spowiedzi. W końcu uśmiecha się i wypowiada sakramentalne – ma pan wizę.

Wychodzę na duszną ulicę, która wydaje się chłodniejsza niż to surowe, klimatyzowane wnętrze konsulatu. A więc wpuszczą mnie do Stanów i nie było wcale tak strasznie. Po kilku dniach odbieram paszport i jest ona wiza USA! Z tą nowiutką wizą, mogę wjechać na teren USA przez najbliższe 10 lat! Gdyby tak Tajlandia wystawiała takie wizy…

Koniecznie przeczytaj dlaczego wizy to relikt przeszłości:
Oto dlaczego paszporty i obowiązek wizowy to bzdura!

4 KOMENTARZE