Życie to ciągła podróż, ale niekoniecznie musi być ona fizyczna i namacalna. Dla mnie równie ważną jest ta od punktu, gdzie czegoś nie wiem, nie umiem, do chwil po drugiej stronie skali. Chwil, gdzie wiem coś więcej, mam swoje zdanie, a tym samym nie powielam otaczających nas błędnych założeń, czy po prostu bzdur. O tym właśnie są moje felietony.
Jeszcze nie tak dawno temu, dziennikarzem było się z powołania, jak Bogusław Wołoszański albo Clark Kent, pisząc wciągające felietony. To powołanie stawiało za cel coś więcej niż comiesięczną pensję. Dziś dziennikarstwo to nierzadko taśmowa produkcja bezsensownych i nieprawdziwych tekstów, które śmiało można określić „laniem wody”.
Chociaż w czasach szkolnych mistrzem pióra nie byłem, to tu właśnie ostrożnie próbuję zmierzyć się z rolą pośrednika w przekazywaniu Wam moich relacji, czy spostrzeżeń. Tu znajdziesz moje osobiste felietony o życiu, z którym nie zawsze będziesz się zgadzać, czy też nie zawsze weźmiesz je za dobrą monetę. I bardzo dobrze! Miej swoje zdanie, ale pozwól abym i ja posiadał moje.
I keep six honest serving-men (They taught me all I knew);
Their names are What and Why and When And How and Where and Who.