Latanie dobrymi liniami lotniczymi ma wiele zalet. Jedną z nich jest dostęp do nowości kinowych. Jako, że nie lubię latać musiałem czymś wypełnić długi lot, więc uraczyłem się kilkoma nowościami i o jednej z nich dziś napiszę.

Bardzo lubię, gdy za kinowym ekranem stoi prawdziwa historia. Tak też jest i tym razem. Wyobrażacie sobie dwóch nastolatków w roli wielomilionowego dostawcy broni dla amerykańskiej armii? Brzmi niewiarygodnie i absurdalnie? Tylko życie jest w stanie napisać taką bajkę, może właśnie dlatego ta historia jest taka przyciągająca. Zacznijmy jednak od początku:

war dogs recenzja filmu opinie
War Dogs Recenzja

War Dogs Recenzja – jak zostać handlarzem broni?

Kiedy myślę o handlu bronią to widzę czarny garnitur, przyciemniane szyby samochodów oraz szemrane kontakty. Zupełnie do tej roli nie pasuje dwóch chłopców w szortach do surfowania. Jednak w 2006 roku firma AEY Inc. wygrywa 149 rządowych przetargów na łączną kwotę ponad 10 milionów dolarów! Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby zarządu spółki nie stanowili 19-letni Efraim Diveroli oraz 23-letni David Packouz. Ale czy nie trzeba spełnić restrykcyjnych wymagań, aby startować do tak poważnych przetargów? W końcu to nie zamówienie na papier do drukarki. Owszem, trzeba. Jednak nasi bohaterowie odnaleźli przepis, który umożliwił im równanie się z poważnymi producentami uzbrojenia. Chodzi tu o Minority Business Enterprise, czyli zapis prawny faworyzujący firmy należące do mniejszości narodowej. Nasi bohaterowie są Żydami i to pozwala im skorzystać z tego właśnie przepisu. W ten sposób dwóch młodzieńców zostaje wielomilionowym dostawcą amerykańskiej armii.

war dogs recenzja filmu kino
Recenzja filmu War Dogs

Broń kupię.

Mamy już możliwość startowania w przetargach i sprzedaży wszelkiej maści uzbrojenia. Ale skąd wziąć to uzbrojenie? Para Packouz i Diveroli ma jednak żyłkę do kombinowania i robienia interesów. Sobie tylko znanym sposobem zdobywają kontakty w Albanii, dzięki którym odkupują od Albańskiej armii uzbrojenie. Czyszczenie magazynów jest dla każdej strony dobrym interesem, jest jednak „mały” problem, który wyjdzie na światło dzienne dopiero podczas postępowania prowadzonego przez FBI. Większość amunicji to marnej jakości chiński produkt, na dodatek stary i nie do końca sprawny. Rozwiązanie nasuwa się samo… przepakujmy amunicję do nowych kartonów, aby nie można było stwierdzić pochodzenia.

🔻🔻🔻 Czytaj dalej…

2 KOMENTARZE