Jesteś gotowy na swój pierwszy raz w Tajlandii? Przecież już kupiłeś tani bilet do Bangkoku i już siedzisz na walizkach. W międzyczasie przeczytałeś wszystkie fora o Tajlandii oraz wielokrotnie obejrzałeś filmy na YouTube. W planowaniu pomagał ci szwagier. Co prawda nigdy nie był za granicą, ale kilkukrotnie obejrzał Kac Vegas w Bangkoku. Jesteś gotowy na wycieczkę życia i podbój egzotycznej Azji. Przeczytaj jeszcze jakie błędy popełnisz.

1. Pierwszy raz w Tajlandii? Pamiętaj, że geograficznie pazerny dwa razy traci.

Niemal każdego dnia na forach związanych z Tajlandią pojawiają się pytania o trasę wycieczki. Każde z nich zaczyna się od „lecę na dwa tygodnie i zaplanowałem sobie …. Czy to dobry plan?” W miejscu kropek znajduje się litania miejsc z wszystkich możliwych artykułów „must see in Thailand”. Nierzadko atrakcje te są oddalone od siebie o setki kilometrów. Czytam kolejne plany podróży i coraz bardziej kręcę głową z niedowierzaniem. Jeden dzień w Bangkoku, jeden w Pattaya, później dwa w Chiang Mai i dwa na Phuket. Przy okazji skoczymy na koh Samui i może ponurkujemy na koh Tao. STOP! To wakacje, a nie Rajd Dakar.

pierwszy raz w tajlandii blog porady 10 bledow Tajlandia - odleglosci
10 bledow Tajlandia – odleglosci

2. Trzydzieści par bluzek, dwanaście spodenek i trzy kapelusze.

Będąc kobietą bardzo łatwo zabrać zbyt wiele rzeczy. Wiem o tym doskonale, ale jadąc do tropikalnego kraju musimy zrobić selekcję. Przypomnij sobie najcieplejszy dzień w roku jaki pamiętasz, weź do ręki każdą rzecz i zastanów się, czy to się nadaje na upały, czy raczej na podbój bieguna… Temperatury w Tajlandii są wysokie i z pewnością dadzą się wam we znaki. Będziecie mokrzy po kilkuminutowym spacerze, a klimatyzacja w 7/11 będzie niczym manna z nieba. Pamiętaj też, że na miejscu można kupić wszystko, więc czy jest sens dźwigać to wszystko?

pierwszy raz w tajlandii blog porady 10 bledow w Tajlandii - pakowanie
Pamiętaj, że walizka ma dno :), fot: flickr.com/photos/rainbowphotographer/

3. Są tropiki, musi być opalenizna! Pieprzyć kremy.

W końcu doleciałeś do Bangkoku i już przy wyjściu z lotniska uderzył cię wilgotny żar lejący się z nieba. To twój pierwszy raz w Tajlandii, więc przez chwilę nie możesz złapać tchu. Dobra, przynajmniej złapiesz troszkę opalenizny i będzie czym przyciągnąć uwagę przy maszynie z kawą w twoim korpo. Uwierz, że zdążysz się opalić nawet jak tego nie chcesz, bo to Słońce jest „inne”. Pamiętasz najcieplejsze wakacje, gdy w telewizji ostrzegali przed 30-stopniowymi upałami? To była igraszka. Tu jest MORDOR. Smaruj się więc kremem i nie marudź. A jak się nie posłuchasz to wieczorem będziesz świecił czerwonym karczychem, jak wujek Stefan po wiejskim weselu.

pierwszy raz w tajlandii blog porady 10 bledow Tajlandia - krem do opalania
Na co komu krem do opalania?

4. Nie odwzajemnienie „wai”.

Wyobrażasz sobie, że wyciągasz do kogoś prawicę, a on bezceremonialnie odwraca się na pięcie? Albo mówisz dzień dobry, które odbija się echem… Głupio nie? Podobnie urażony będzie się czuł Taj, który zaszczyci cię gestem „wai”. Gest ten to ukłon głowy wraz z dłońmi złożonymi jak do modlitwy. Jest to oznaka szacunku, a wysokość rąk i ukłon oznaczają jego stopień:

  • Pierwszy stosuje się do kolegów i osób o tym samym statusie społecznym – kciuk dotyka brody wraz z lekkim ukłonem głowy.

  • Drugi przeznaczony jest dla osób starszych lub tych, których darzymy wyjątkowym szacunkiem. Tym razem kciuk powinien dotykać nosa, a ukłon wykonuje się zarówno głową jak i całym ciałem.

  • Trzeci oznacza najwyższy szacunek i należy się mnichom oraz osobom bardzo poważanym. Kciuk powinien znaleźć się na wysokości brwi, a ukłon jest duży głębszy.

pierwszy raz w tajlandii blog porady 10 bledow Tajlandia- gest wai
Gest Wai, fot: asiatourpackages.info

5. Przeliczanie wszystkiego na złotówki.

Zapomnij ile kanapka, czy woda kosztują u ciebie w mieście. To teraz bez znaczenia. Przestań przeliczać! „Nie będę jeleniem, nie dam się naciągnąć!”. Bardzo dobrze. Nie daj się, ale też nie chodź z kalkulatorem w ręce! Wiele rzeczy kosztuje tutaj mniej, ale są również produkty znacznie droższe niż w Europie. Wiedzieliście, że sery i wino są tu jednymi z droższych produktów, a szparagi kosztują grosze? Tak już jest i się z tym nie dyskutuje. Chcesz na kolację chorizo, ser pleśniowy i butelkę Chianti? Da się zrobić, ale przygotuj się, że zapłacisz więcej niż Polsce. Zresztą, przyjechałeś tu na wakacje, czy zrywać azbest i oszczędzać każdego pieniążka?

🔻🔻🔻 Czytaj dalej…

5 KOMENTARZE