Kupujesz pojazd z tablicami, ale właściwie nie wiadomo do kogo to kiedyś należało. Nie masz żadnej umowy. Po prostu lejesz paliwo i masz wszystko inne w poważaniu. W przypadku ewentualnej kontroli „dogadujesz” się na miejscu. A co jeśli jest kradziony? Nie jest. Tu się po prostu nie kradnie. Ciężko w to uwierzyć? Mnie na początku równie ciężko było się przyzwyczaić do skuterów stojących na ulicy z kluczykami w stacyjkach. Witaj w „trzecim świecie”!
Honda szybsza niż wygląda – mechanik, niczym pitstop.
Oczywiście z naszą Hondą nie jest tylko i wyłącznie różowo. Zepsuła się już co najmniej 3 razy. Urwane sprzęgło, problem z obrotami, pęknięta opona. Jednak żadna z tych napraw nie kosztowała więcej niż 20zł. Co więcej, mamy już ulubionego mechanika, do którego wjeżdżam jak Kubica do pitstopu. Pięć minut, 200 baht i wszystko znowu działa.
Jednak jest coś co zostanie mi na dłużej po pierwszym motorze w życiu. To „tajski tatuaż”, jak to się tu nazywa. Co to jest? Blizna na łydce po organoleptycznym testowaniu temperatury rury wydechowej… Teraz już wiem gdzie nie pchać nóg.
To cos akurat dla mojego syna 😉